Obiekt w oceanie
Każdego dnia entuzjaści tajemnic przeczesują dostępne w internecie narzędzia, by odszukać jakikolwiek ślad przeczący oficjalnej historii ludzkości.
Każdego dnia entuzjaści tajemnic przeczesują dostępne w internecie narzędzia, by odszukać jakikolwiek ślad przeczący oficjalnej historii ludzkości.
Wraca temat Wielkiej Piramidy w Gizie, a dokładniej tego, co skrywa nieznana dotąd komnata o długości około 30 metrów.
Ta dziwna historia rozpoczęła swoje życie w październiku 2015 roku, gdy redaktor serwisu GadgeTT opublikował wideo, które wcześniej rzekomo otrzymał drogą pocztową.
W 2001 roku na internetowych grupach dyskusyjnych pojawił się rzekomy przybysz z przyszłości, ale już pierwszy rzut oka na jego przypadek wskazywał na „hoax”.
W stanowiącym ówcześnie część Świętego Cesarstwa Rzymskiego Strasburgu wydarzyło się coś, co do dzisiaj wymyka się jakimkolwiek klasyfikacjom.
O Wielkiej Piramidzie piszą w książkach, ale rzecz trzeba zobaczyć i poczuć samemu. Gdy tam trafiasz, zapominasz o całym bożym świecie. Siła tego miejsca jest przygniatająca.
To przeciwny biegun amnezji, stan kiedy człowiek przejawia zdolność do nieograniczonego zapamiętywania w najdrobniejszych szczegółach wszystkich swoich przeżyć.
W okolicach Jekaterynburga 14 listopada 2014 roku miał miejsce wielki pomarańczowy wybuch, którego natura do dziś pozostaje nieznana.
Powojenny Egipt budzi się powoli do naukowego życia. Na pierwszy ogień poszło odkrycie, które wstrząsnęło światem.
Gdy się patrzy na przepowiednie słynnych jasnowidzów, w większości przypadków ogarnia nas pusty śmiech, ale jest jeden wyjątek.
Spośród trzech stojących w Gizie piramid, jednej brakuje wierzchołka. Oczywiście, tej najważniejszej. Zapodział się wieki temu.
W Boliwii znajdują się najstarsze budowle megalityczne datowane na 17 tys. lat p.n.e., ale mogą liczyć nawet setki tysięcy lat (Poznański). Bloki granitu ważące setki ton przycięte są z wielką precyzją, z kątami prostymi zachodzącymi na siebie i szlifem na powierzchni jakby używano lasery. Posiadają idealnie proste krawędzie i równiuteńko rozmieszczone otwory. W murach świątyni Tiahuanaco znajdują się rzeźbione głowy przedstawiające nie tylko mieszkańców Ameryki Pd., lecz WSZYSTKIE rasy ludzkie naszej planety, a stela pośrodku dziedzińca – Wirakoczę wyglądem wyraźnie odbiegającego od rasy indiańskiej (posiada wąsy, brodę, których Indianom brak) i raczej przedstawia Sumera z dorzecza Eufratu i Tygrysa.