





Krzesło kanadyjskiego wirtuoza fortepianu było czymś więcej niż przedmiotem. To przykład całkowitego przywiązania do danej rzeczy, jakby stanowiła integralną część właściciela.
Wydaje się, że mistrzowie generalnie mają prawo do pewnych ekscentrycznych zachowań. W przypadku Glenna Goulda było to używanie przez ponad dwadzieścia lat na galowych koncertach oraz próbach tego samego, coraz bardziej sfatygowanego, a pod koniec wręcz rozpadającego się krzesła. Dodajmy mebel urodą pasował jak kwiatek do kożucha na tle wypolerowanych czarnych powierzchni wysokiej klasy instrumentów, mimo to Gould konsekwentnie używał tylko tego właśnie krzesła do gry. Kiedyś testując pianino w salonie Steinway i Synowie w Nowym Jorku żartem zaproponował, by firma wprowadziła ten model do swojego asortymentu. Na zdjęciach z koncertów w późniejszym etapie kariery Goulda widać jak materiał tapicerki wybebeszony smętnie zwisa na zewnątrz. Nawet kiedy tapicerka rozeszła się zupełnie i aby mieć podparcie, należało oprzeć ciało na jego brzegu, nauczył się jednocześnie balansować i grać.
Gould od małego lubił niestandardową, dużo niższą niż zalecaną, posturę do gry. Nie mógł mu jej zapewnić żaden dostępny stołek, ani ława do pianina. Nawet te z regulacją nie przewidywały wymaganych przez pianistę skrajnie niskich pozycji. Rozwiązanie problemu wymyślił ojciec pianisty. Z kompletu składanych krzeseł do brydża przerobił jedno pod nietypowe preferencje syna. W tym celu dodał ramę usztywniającą, skrócił nogi krzesła o 10cm oraz przykręcił do nich metalowe śruby umożliwiające precyzyjną regulacją wysokości każdej nogi oddzielnie. Kiedy pianista poruszał ciałem przy bardziej ekspresyjnych kawałkach, krzesło trzeszczało i lekko się bujało. Mimo tego oraz postępującego zużycia improwizowanego mebla, korzystał z niego wiernie aż do śmierci.
Obecnie oryginalne krzesło Goulda, najbardziej rozpoznawalnej postaci muzyki klasycznej w Kanadzie, jest wystawione w Narodowym Centrum Sztuki w Ottawie. A choć Steinway i Synowie nie wprowadzili tego modelu do żadnej ze swoich kolekcji, to pewna włoska firma oferuje współczesne repliki słynnego artefaktu już za niecałe tysiąc euro.
Źródło grafiki: collectionscanada.gc.ca
Zajrzyj do Sakkary w Egipcie. Jest tam kompleks świątynny mający około dwadzieścia sześć sarkofagów, które są precyzyjnie wykonane z marmuru. Być może nic w tym nadzwyczajnego ale problem rodzi się wtedy gdy zaczniemy myśleć po co i dlaczego ktoś miał by je tam umieszczać zwłaszcza gdy obecnie wszystkie są puste. Ich wielkość z góry mówi o tym, że nie były one przeznaczone dla ludzi. Ich długość jest ponad pięciometrowa a wysokość ponad trzy metrowa. Aby podnieść pokrywę jednego z nich, brak nam we współczesnych czasach narzędzi i technologii aby to uczynić. Ktoś jednak wszystkie je otworzył. Po co?
„Nie obawiajcie się – pan Gould jest tutaj…” („Don’t be frightened. Mr. Gould is here…”). Słowa Leonarda Bernsteina, będące przecież w istocie rodzajem przestrogi dla nowojorskiej publiczności, dziś w uszach wielu wyznawców na całym świecie mogą brzmieć niczym ewangeliczne pocieszenie. Bo przecież w osiemdziesięciolecie urodzin, trzydzieści lat po swojej śmierci Glenn Gould nadal jest wśród nas, Glenn Gould żyje!
Gleen Gould był wirtuozem FORTEPIANU, a nie pianina (pierwsze zdanie). 😉