Sens Sfinksa
Jest 29 października 1935 roku. Najsłynniejszy prorok i jasnowidz XX wieku, Edgar Cayce zapada w trans, w którym rzekomo zobaczy sceny z historii starożytnego Egiptu.
Jest 29 października 1935 roku. Najsłynniejszy prorok i jasnowidz XX wieku, Edgar Cayce zapada w trans, w którym rzekomo zobaczy sceny z historii starożytnego Egiptu.
Z dala od zgiełku tłumów i błysków fleszy, Rob Richardson spenetrował tajemniczy szyb wentylacyjny Wielkiej Piramidy w Gizie.
Jest wiele racjonalnych hipotez dotyczących funkcji kamiennego megalitycznego kręgu Stonehenge, ale żadna przekonująco nie tłumaczy wszystkich faktów. Co innego hipotezy szalone.
Bez żadnej wątpliwości największa masowa obserwacja fenomenu od lat, a może nawet od dekad. Ilość wykonanych zdjęć całkowicie wyklucza mistyfikację.
Formalnie nazywa się wentylacyjnymi. Dziwna to wentylacja, skoro dwa z owych szybów nie mają ujścia na zewnątrz. Ale jest jeszcze coś znacznie dziwniejszego.
Opisywane wydarzenia stanowią jeden z najdziwniejszych casusów w historii lotnictwa. Działo się to 21 października 1978 roku i do dziś nawet u sceptyków wywołuje grymas zdziwienia.
Archeolog polskiego pochodzenia, Arthur Posnansky, badał najstarszą cywilizację Ameryki Południowej. Jego badania sięgnęły dalej niż innych, bardziej ortodoksyjnych naukowców.
Trwa eksploracja tajemniczego tunelu pod piramidą Pierzastego Węża w Teotihuacan! Zgodnie z zapowiedziami, ekipa Sergia Gomeza zapuściła oko do podziemnej komnaty.
Niegdyś hiszpańska kolonia, obecnie pięciotysięczny turystyczny kurort, w którym w zależności od pory roku można pofruwać balonem, pograć w golfa albo pojeździć na nartach.
Latem 2001 roku w indyjskim stanie Kerala miało miejsce niebywałe zjawisko. Padał czerwono-brązowy deszcz, który zawierał trudne do zidentyfikowania komórki.
Zderzając się z taką informacją jak ta, pierwszą myślą jest, że to „hoax”. Ale nie, nie tym razem. To co widzimy na zdjęciu nie jest żartem, lecz istniejącym materialnie tworem.
Cały wiek XX obfitował w odnajdywanie obiektów nie pasujących do akademickiej historii. Część z nich słusznie uznano za fałszerstwa, zaś o pozostałych wolano nie mówić głośno.
Większą niż Stu legendą jest Paul McCartney. Pod koniec lat 60-tych wybuchła plotka, że zginął on w wypadku samochodowym. I że Beatlesi, z jakiegoś niepojętego powodu, tego nie ujawnili i zastąpili go sobowtórem. Kanadyjskim policjantem. Plotka ta stała się strasznie popularnym mitem miejskim, a fani Beatlesów rzucili się robić prywatne dochodzenia w tej sprawie. Zaczęli szukać na okładkach płyt i w tekstach utworów znaków i sygnałów, które miałyby sugerować, że faktycznie jest z Paula trup.