





Szwajcar Yves Rossy jako pierwszy człowiek na świecie opanował lot na skrzydle odrzutowym. Przelot nad kanałem La Manche poprzedziły lata pracy i eksperymentowania.
Rossy był pilotem wojskowym i cywilnym, ale w wolnym czasie rozwijał pasję latania swobodnego. Zaczynał od skoków z samym skrzydłem, doskonaląc technikę lotu, konstrukcję skrzydła a także uprzęży, w tym możliwości wypinania się ze skrzydła i lądowania na spadochronie. Coraz bardziej udane próby pozwoliły mu w 2002 roku w locie swobodonym przeszybować od brzegu do brzegu Jeziora Genewskiego.
Następnym etapem w drodze Rossy były próby ze sztywnym skrzydłem i napędem. Pierwsze eksperymenty z dwoma silnikami odrzutowymi pozwoliły mu osiągnąć stabilny lot poziomy, dopiero doczepienie kolejnych dwóch silników umożliwiły w 2006 roku pełną manewrowość w przestrzeni. Na jednym późniejszych z pokazów Rossy zrobił w locie dwie pełne pętle.
Skrzydło ma rozpiętość dwóch metrów, razem z paliwem i środkiem dymotwórczym używanym podczas pokazów waży zaskakująco mało, bo tylko 55kg, a w powietrzu jak twierdzi sam oblatywacz zupełnie go się nie czuje. Silniki wykorzystują zbiornik 30L paliwa lotniczego do zapewnienia dziesięciu minut lotu ze średnią prędkością 200km/h.
Rossy startuje kilka tysięcy metrów nad ziemią, gdzie wznosi go helikopter, samolot lub balon. Po skoku następuje automatyczny start silników i faza lotu. Jedyne przyrządy jakie Rossy ma do dyspozycji to wysokościomierz oraz regulator ciągu. Wszystkie manewry jakie wykonuje, robione są przy pomocy balansowania ciałem. Lądowanie odbywa się z wyłączonym ciągiem za pomocą spadochronu.
Wiecej informacji na oficjalnej stronie Yvesa Rossy
Źródło grafiki: brainprick.com
Necessary cookies are absolutely essential for the website to function properly. This category only includes cookies that ensures basic functionalities and security features of the website. These cookies do not store any personal information.
Any cookies that may not be particularly necessary for the website to function and is used specifically to collect user personal data via analytics, ads, other embedded contents are termed as non-necessary cookies. It is mandatory to procure user consent prior to running these cookies on your website.
Fajny tekst. Przypomniał mi się koleś, który też udawał chyba nie samolot, ale ptaka i podczas lotu ze zbocza góry huknął głową (na szczęście miał kask) w skalną półkę.
Ten Szwajcar wydaje się sprawniejszy. Jest filmik pokazujący, że spokojnie leci sobie w towarzystwie myśliwców 🙂 http://www.youtube.com/watch?v=kSgrzMQv2Mc
Ciekawy artykuł. Trochę surfuję po necie, ale o tym człowieku nigdy nie słyszałem, a zatem Tunguska wypełniła swoją rolę.
Wynalazek rodem z Tytusa, przypomina się profesor T. Alent. Ciekawe czy ludzkość zbuduje też kiedyś, na przykład, wannolot? W kontekście skrzydła odrzutowego taki wehikuł już nie wydaje się być czymś wyjątkowym.
No tak, ale czym wannolot różniłby się od klasycznego poduszkowca? Tym, że ma prysznic? 🙂
Skoro mamy turnieje w zjeździe na „bele czym” to kto wie, może kiedyś będą turnieje w locie „bele czym”.
Pamięć już nie ta. To wannolot nie miał napędu odrzutowego?
Wannolot z tego co pamiętał zasuwał z szybkością samochodu. Głów chłopakom nie urywało. Poza tym nie był przecież zadaszony, a oni fruwali nim bez specjalnych strojów.
Pogooglowałem (komiksu nie posiadam pod dłonią) i z obrazka wynika, że wannolot miał napęd „odkurzaczowy”… Chodzi więc o to żeby komuś udało się przyczepić do wanny odkurzacze i na tym polecieć.
Z drugiej strony może lepiej nie poddawać tego pomysłu pod rozwagę, na świecie jest mnóstwo wariatów, którzy chcieliby tego i owego spróbować, a potem prokurator wejdzie mi na głowę za nakłanianie do samobójstwa… 😉
Mongoidalny polski prokurator wynalazłby dla chłopaków z dziesięć różnych zarzutów: afirmanctwo (Tytus podawał się za Jednorękiego Bombardiera), paserstwo (handel Tytusem), stwarzanie niebezpieczeństwa komunikacyjnego, wspomniane nakłanianie do samobójstwa, itd. Oczywiście, nic z tego nie ostałoby się w sądzie 🙂 A wracając do wannolotu, miał silniki z odkurzaczy, ale gdy przejrzysz plansze, to widzisz, że nie poruszał się jakoś szybko. Faceta ze skrzydłem na pewno by nie dogonił.
Właśnie oglądam w TVN24 jak Yves Rossy przelatuje nad górą Fiji 🙂