





Teoria, że rak stanowi jedynie stan samoobrony organizmu nie stanowi bynajmniej punktu wyjścia do tego, nad czym pracują naukowcy z kanadyjskiego Uniwersytetu Alberty.
Próbują oni wynaleźć lekarstwo na raka w oparciu o kwas dichlorooctowy (DCA), wykorzystywany standardowo do stabilizowania zaburzeń metabolizmu. Testy nowego środka prowadzone są zarówno na ludziach, jak i zwierzętach już od 2012 roku. Okazał się skuteczny przy leczeniu nowotworu mózgu, piersi czy płuc.
Zanim środek oparty na DCA przetestowano na ludziach, badano go na szczurach posiadającymi guzy rakowe. Zmniejszały się w widoczny sposób, tracąc swą twardość. Istotą działania wspomnianego kwasu jest stymulowanie mitochondriów, które odpowiadają za zwalczanie komórek rakowych. Działa to tak, że oddychające metodą beztlenową tkanki nowotworowe dzięki DCA zostają niejako zachęcone do oddychania tlenowego, co wprowadza je w stan, którego kolejnym etapem jest samounicestwienie.
Żaden z koncernów farmaceutycznych nie wykazał jednak zainteresowania nową, znajdującą się jeszcze na etapie badań i analiz metodą. Przyczyną tego jest prawdopodobnie fakt, że leku opartego na DCA nie da się opatentować. Dzięki temu można by sterować jego produkcją oraz dystrybucją. Natomiast bez patentu lek byłby sprzedawany wszędzie bez odgórnej kontroli producenta. Ponieważ żaden z koncernów nie zdecyduje się wprowadzić na rynek czegoś, co z miejsca okazałoby się najmocniejszym panaceum na raka, a do tego dzięki swej naturze byłoby tanie i powszechne, nie należy się spodziewać, żeby DCA weszło do masowej produkcji. Na razie odkryciem ekipy z Alberty interesują się inne uniwersytety oraz… prasa.
Źródło grafiki: pixabay.com
Zajrzyj do Sakkary w Egipcie. Jest tam kompleks świątynny mający około dwadzieścia sześć sarkofagów, które są precyzyjnie wykonane z marmuru. Być może nic w tym nadzwyczajnego ale problem rodzi się wtedy gdy zaczniemy myśleć po co i dlaczego ktoś miał by je tam umieszczać zwłaszcza gdy obecnie wszystkie są puste. Ich wielkość z góry mówi o tym, że nie były one przeznaczone dla ludzi. Ich długość jest ponad pięciometrowa a wysokość ponad trzy metrowa. Aby podnieść pokrywę jednego z nich, brak nam we współczesnych czasach narzędzi i technologii aby to uczynić. Ktoś jednak wszystkie je otworzył. Po co?
Wszelkie próby zrozumienia istoty raka są przez pharma-lobby kwalifikowane jako oszołomstwo i przy pomocy agencji od czarnego PR tępione. Im jest na rękę postrzeganie raka jako mrocznej tajemniczej siły.
Firmy dostarczające produkty do chemioterapii też nie zrezygnują z miliardów dolarów wpływów rocznie.
Zaorać te śmieciowe korpo! Jakich czasów dożyliśmy, że priorytetem jest sztuczny twór „kasa” a nie ludzkie życie? Czy to nie świadczy wystarczająco o naszej „inteligencji”?