



Kosmiczne czarne dziury przez lata uchodziły za najbardziej tajemnicze obiekty we Wszechświecie. Obecnie przyjrzano im się tak dokładnie, że straciły swój dawny urok.
Na średniowiecznych płótnach widzimy niemal wszystkich władców z pokaźnymi brodami. To nie była moda, to nie był zwyczaj. Po prostu nie bardzo było jak się golić.
Każde zjawisko posiada moment, od którego wieści o nim zaczynają się szerzyć lotem błyskawicy. W przypadku obserwacji niezidentyfikowanych obiektów na niebie nie było inaczej.
Rozważanie nad istotą rzeczywistości przypomina chodzenie po ciemnym pokoju. Luźne rozważania trącą zwykle pseudonauką, ale czasem zdarzają się głębsze przemyślenia.
Już w trakcie II wojny światowej pojawiło się zapotrzebowanie na substytuty, które mogłyby posłużyć do sprawdzania zachowania ludzkich ciał w ekstremalnych sytuacjach.
Hrabstwo Ceredigion w środkowej Walii. To stąd tysiące ludzi emigrowało do USA w XIX wieku. Obecnie sława tego regionu tkwi w czym innym.
Są ludzie, którzy utonęli w powodziach spowodowanych przez naturę. Niewielu jest jednak takich, którzy zginęli w wyniku powodzi piwnej!
Czy można stworzyć metropolię na nagiej ziemi? W miejscu gdzie nigdzie wcześniej nie istniały siedliska ludzkie? Historia uczy, że można.
Sputnik oznacza po rosyjsku „towarzysza podróży”. W rzeczywistości była to mało przyjazna maszyna. Stanowiła oręż Sowietów w konfrontacji z cywilizacją zachodnią.
Najbardziej tajemne miejsca we Wszechświecie. Naukowcom po raz pierwszy udało się przyjrzeć się z bliska „ciału” czarnej dziury.
W Boliwii znajdują się najstarsze budowle megalityczne datowane na 17 tys. lat p.n.e., ale mogą liczyć nawet setki tysięcy lat (Poznański). Bloki granitu ważące setki ton przycięte są z wielką precyzją, z kątami prostymi zachodzącymi na siebie i szlifem na powierzchni jakby używano lasery. Posiadają idealnie proste krawędzie i równiuteńko rozmieszczone otwory. Budowle znajdują się nawet na wysokości 4 tys. m. n.p.m., gdzie już nie rosną drzewa, które mogłyby służyć do budowy ramp dla przesuwania tak wielkich i ciężkich bloków. W murach świątyni Tiahuanaco znajdują się rzeźbione głowy przedstawiające nie tylko mieszkańców Ameryki Pd., lecz WSZYSTKIE rasy ludzkie naszej planety, a stela pośrodku dziedzińca – Wirakoczę wyglądem wyraźnie odbiegającego od rasy indiańskiej (posiada wąsy, brodę, których Indianom brak) i raczej przedstawia Sumera z dorzecza Eufratu i Tygrysa.