





Wiosną 1982 r. Atari zapłaciło należącej do George’a Lucasa firmie milion dolarów w celu stworzenia oddziału zajmującego się produkcją gier na konsolę Atari VCS.
W ten sposób zrodziło się Lucasfilm Games, które rozpoczęło produkcję kilku różnych zręcznościowych symulatorów.
Komputery i programistów umieszczono tuż obok siedziby także należącego do Lucasa Industrial Light & Magic, przygotowującego efekty specjalne do filmowej Gwiezdnej Sagi. Firma zaczynała od symulatorów lotniczych, ale w 1986 r. wyprodukowała grę przygodową opartą na filmie Jima Hensona Labirynt, inaugurując tym samym nowy rozdział w swojej twórczości. Wydany kolejno Maniac Mansion, podobnie jak późniejszy Loom posiadały dość ciekawy sposób zabezpieczenia przed piratami. Były to czerwone okularki w tekturowej oprawie, które trzeba było założyć, żeby odczytać kody ze specjalnej książeczki.
Wraz z premierą Secret of Monkey Island w 1990 r. i zmianą nazwy firmy na LucasArts, zmieniono również tę technologię, wprowadzając do akcji niesamowite „dyski”. Pojawiły się równolegle w obu częściach Secret of Monkey Island, dwóch zapomnianych zręcznościówkach od Lucasfilm Games – Pipe Dream i opowiadające o perypetiach w fabryce zabawek Night Shift. Nie były to pierwsze w historii koła kodowe wypuszczone wraz z grami, bo w 1988 roku Interplay wydał taki obiekt, znacznie większy rozmiarowo, do gry swojego Neuromancera. Tyle że Lucasfilm Games wypuścił jako pierwszy zabezpiecznia z kolorowymi obrazkami.
Widoczne na zdjęciach kartonowe koła były połączone i kręcąc nimi, uzyskiwało się kombinację obrazków i cyfr. Program w pewnym momencie prosił o wpisanie odpowiedniej sekwencji cyfr, możliwej do uzyskania dzięki kręceniu owymi dyskami. Mechanizm ten był w Polsce kompletnie nieznany. O jego istnieniu dowiadujemy się dopiero po latach, importując z Zachodu pudełkowe wersje legendarnych gier.
Krótka historia LucasArts w materiale wideo
Źródło grafiki: (C) Piotr Mańkowski
W Boliwii znajdują się najstarsze budowle megalityczne datowane na 17 tys. lat p.n.e., ale mogą liczyć nawet setki tysięcy lat (Poznański). Bloki granitu ważące setki ton przycięte są z wielką precyzją, z kątami prostymi zachodzącymi na siebie i szlifem na powierzchni jakby używano lasery. Posiadają idealnie proste krawędzie i równiuteńko rozmieszczone otwory. Budowle znajdują się nawet na wysokości 4 tys. m. n.p.m., gdzie już nie rosną drzewa, które mogłyby służyć do budowy ramp dla przesuwania tak wielkich i ciężkich bloków. W murach świątyni Tiahuanaco znajdują się rzeźbione głowy przedstawiające nie tylko mieszkańców Ameryki Pd., lecz WSZYSTKIE rasy ludzkie naszej planety, a stela pośrodku dziedzińca – Wirakoczę wyglądem wyraźnie odbiegającego od rasy indiańskiej (posiada wąsy, brodę, których Indianom brak) i raczej przedstawia Sumera z dorzecza Eufratu i Tygrysa.
nie mam pojęcia co to jest, wnoszę więc hipotezę, te przedmioty są pochodzenia pozaziemskiego
Często też pojawiały się zabezpieczenia polegające na tym, że trzeba było podać określoną frazę znajdującą się w instrukcji do gry. Program wyświetlał prośbę o podanie słowa, które znajdowało się na określonej stronie, w określonej linijce itd. W takim wypadku trzeba było mieć kopię także całej instrukcji.
A tak przy okazji, to coś mi dzwoni we łbie (tylko nie wiem, gdzie i co ;-)), że to nie jedyny taki „pomocnik”. Że jeszcze w jakieś grze widziałem też równie dziwaczne zabezpieczenie kodowe. Ale gdzie? Kiedy? Przy jakim tytule? Dalibóg nie mam pojęcia. A nie chce mi się teraz przeglądać całej mojej ponadtysięcznej kolekcji (tak, tak – jest taka, może jedyna w kraju albo i na świecie – u mnie właśnie, z samymi oryginałami, robi wrażenie ;-)).
Wow ale jestes faaaajny, chce byc jak ty!!
W Elvirze 2 też miałem takie dyski.
Były lepsze niż szukanie wskazanego przez program słówka w instrukcji.