





Słowo Anasazi pochodzi j języka Indian Navajo – i w zależności od wymowy – oznacza Wrogich Przodków lub Starożytnych, Którzy Nie Są Sami.
Lud ten zamieszkiwał w rejonie obecnych stanów Colorado, Nowy Meksyk i Utah od początku naszego ery do około 1300 roku. Wrodzy Przodkowie, pozostawiwszy swe rzeczy osobiste, nagle masowo opuścili swe domostwa, by już nigdy do nich nie powrócić.
Anasazi, zwani również Ludźmi z Pueblo, mieszkali w stawianych jedno na drugim sześciennych pomieszczeniach, połączonych stronie internetowej ze sobą systemem drabin. Nierzadko owe kompleksy mieszkalne budowano na stromych ścianach skalnych urwisk. Ludzie z Pueblo uprawiali kukurydzę, fasolę i dynie, polowali i zajmowali się zbieractwem. Byli również zdolnymi rzemieślnikami: robili tak szczelne kosze, że mogli w nich trzymać wodę i tak doskonałe garnki, że zboże przetrwało w nich 700 lat.
Utrzymywanie harmonii z naturą było dla Ludzi z Pueblo kluczem do przetrwania, co być może znalazło swe odbicie w filozofii. Uważna obserwacja Słońca, Księżyca i gwiazd niezbędna była przy planowaniu, kiedy zasiać i kiedy przygotować się do zimy. Jak w wielu agrokulturach, rytuały przypisywano corocznym wydarzeniom, takim jak zimowe przesilenie czy początek okresu żniw. Wiosna i lato były poświęcone głównie pracy w polu i zbieraniu dzikich roślin. Jesień i zima – myślistwu.
Podobnie jak wiele innych prehistorycznych ludów, także Anasazi zajmowali się malowaniem obrazów na kamiennych ścianach swych domostw. Archeolodzy domyślają się, że ich ulubiony motyw – spirale – odnosił się do Słońca lub do upływu czasu, zaś promienie światła, przecinające spirale pod różnymi kątami, symbolizowały wiosenne i jesienne równonoce oraz zimowe i letnie przesilenia. Wierzy się, że Anasazi byli przodkami żyjących obecnie w stanach Arizona i Nowy Meksyk Indian Hopi i Zuni.
Źródło grafiki: pixabay.com
W Boliwii znajdują się najstarsze budowle megalityczne datowane na 17 tys. lat p.n.e., ale mogą liczyć nawet setki tysięcy lat (Poznański). Bloki granitu ważące setki ton przycięte są z wielką precyzją, z kątami prostymi zachodzącymi na siebie i szlifem na powierzchni jakby używano lasery. Posiadają idealnie proste krawędzie i równiuteńko rozmieszczone otwory. Budowle znajdują się nawet na wysokości 4 tys. m. n.p.m., gdzie już nie rosną drzewa, które mogłyby służyć do budowy ramp dla przesuwania tak wielkich i ciężkich bloków. W murach świątyni Tiahuanaco znajdują się rzeźbione głowy przedstawiające nie tylko mieszkańców Ameryki Pd., lecz WSZYSTKIE rasy ludzkie naszej planety, a stela pośrodku dziedzińca – Wirakoczę wyglądem wyraźnie odbiegającego od rasy indiańskiej (posiada wąsy, brodę, których Indianom brak) i raczej przedstawia Sumera z dorzecza Eufratu i Tygrysa.
Latem w Muzeum Archeologicznym w Poznaniu była wystawa „Skalne miasta” o Indianach Anasazi. Warto dodać, że zasłynęli z wytwarzanej przez siebie ceramiki z polerowaną powierzchnią w brązowym kolorze. Od około 1100 roku naszej ery zaczęli budować charakterystyczne osiedla w niszach skalnych zwane pueblo (z hiszpańskiego osada). Opuścili osiedla, bo prawdopodobnie skłoniła ich do tego susza trwająca w tym rejonie ponad 20 lat. Na opuszczone osady natknęli się wiele wieków później Indianie Nawaho. Nadali oni swoim nieznanym poprzednikom, których kunszt budowniczy podziwiali nazwę „starożytnych obcych”, co w języku Athapaskan brzmi właśnie Anasazi.