




W 71. rocznicę katastrofy gibraltarskiej na portalu crowdfundingowym rusza akcja komiksu „Umarłem na Gibraltarze”. O co w niej chodzi i jaki jest jej zasięg?
Ukazała się właśnie nowa edycja książki współautorstwa Bartłomieja Kluski. Jest to jedyna na rynku publikacja opowiadająca o historii polskich gier komputerowych.
Czarny pojemnik z białym czubkiem ledwie widoczny z tyłu paska sędziego Yuichi Nishimury to nie jest gaz pieprzowy, choć też służy do zdyscyplinowania piłkarzy.
Na polu walki nie ma zwykle lekarzy, sprzętu, ani czasu na specjalistyczne zabiegi. Jest za to nowy, prosty sposób, żeby błyskawicznie zatamować krwawienie.
O trwających pół wieku nadwiślańskich zmaganiach z informatyką opowiada unikalna książka Barłomieja Kluski. To historia tyleż heroiczna co tragiczna.
Handel izotopami i bronią za dawnych czasów można było uskuteczniać w Gwiezdnym kupcu. Na komputerach pierwszą grą ekonomiczną z prawdziwego zdarzenia było M.U.L.E.
Każdy puszczał papierowe samolociki, zabawa jest przednia, ale raz puszczony aeroplan jest pozbawiony wszelkiego sterowania i dość szybko opada. Teraz można temu zaradzić.
Pod koniec lat 90. dowodzący multimedialnym oddziałem Sony Ken Kutaragi musiał się zmagać z Segą, która wspierała konsolę Dreamcast krzepką kampanią reklamową.
Jedna z przeszkód dalszego rozwoju superkomputerów, a w tym być może sztucznej inteligencji, jest prozaiczna – za bardzo się grzeją.
Firma Spike Aerospace konstruuje naddźwiękowy samolot, w którym pasażerowie będą mogli podziwiać pełną panoramę nieba na zewnątrz, tak jakby boki samolotu były przezroczyste.
Facebook zapłacił na pniu 2.3 miliardy dolarów za firmę Oculus VR, która nie ma jeszcze żadnego gotowego produktu, a jej założyciel ma 21 lat.
Współcześnie można zinterpretować wieszcza na sposób biometryczny: używaj unikalnego rytmu swojego serca do identyfikacji w komputerze czy smartfonie.
Większą niż Stu legendą jest Paul McCartney. Pod koniec lat 60-tych wybuchła plotka, że zginął on w wypadku samochodowym. I że Beatlesi, z jakiegoś niepojętego powodu, tego nie ujawnili i zastąpili go sobowtórem. Kanadyjskim policjantem. Plotka ta stała się strasznie popularnym mitem miejskim, a fani Beatlesów rzucili się robić prywatne dochodzenia w tej sprawie. Zaczęli szukać na okładkach płyt i w tekstach utworów znaków i sygnałów, które miałyby sugerować, że faktycznie jest z Paula trup.