


Zdarzenia z przeszłości potrafią wrócić po latach i walnąć niczym obuchem w łeb, na szczęście uporowi złoczyńców dorównuje upór niektórych stróżów prawa.
Bohaterem ‚Kobiety w klatce’ jest detektyw Carl Morck (Nikolaj Lie Kaas), facet twardy, zgorzkniały, mający w głębokim poważaniu policyjne procedury i polecenia służbowe szefa. Podczas jednej z akcji ignoruje przepisy i nie czekając na wsparcie wchodzi z dwoma kolegami do domu podejrzanego. Wpadają w zasadzkę, Carl zostaje ranny, a jego najlepszy przyjaciel sparaliżowany. Po powrocie do zdrowia nie ma już dla Carla miejsca w wydziale zabójstw, nikt nie chce z nim pracować, szef daje mu ostatnią szansę w postaci papierkowej roboty w nowo utworzonym wydziale Q.
Nowym zadaniem Carla jest zamykanie starych, dawno zapomnianych spraw. Takich nawet sprzed dwudziestu lat. Dostaje do dyspozycji nowe biuro w postaci zagraconej piwnicy oraz asystenta, Assada (Fares Fare). Początkowo panowie się nie dogadują, natomiast jasne się staje, że doskonale się uzupełniają. Assad jest zielony jeśli chodzi o robotę operacyjną, ale jest zarazem dobrotliwym wielkoludem, który ma zapał do pracy.
W zamyśle kierownictwa obaj maja zamykać kilka spraw tygodniowo, przeglądać papiery, pisać notatki i odkładać do segregatora z napisem zamknięte. Carl ma oczywiście inny pogląd na pracę. Wpada mu w oko sprawa sprzed pięciu lat, otwiera ponownie śledztwo i bada sprawę z uporem niezmordowanego psa gończego, nie bacząc na budżet swojego wydziału, skargi przesłuchiwanych i swoją własną przyszłość zawodową. Chodzi o domniemane samobójstwo pani polityk Merete Lynggaard (Sonja Richter), która pięć lat wcześniej weszła na prom, a potem zniknęła.
Film ma spokojne tempo, powoli buduje napięcie, ale daje satysfakcjonujący koniec. Przyzwyczajeni do amerykańskich produkcji, w których policjanci strzałami z biodra w skoku zdejmują oddalonych przeciwników, możemy być z początku przytłoczeniu prozą życia pokazaną w duńskim dreszczowcu. Biurokracja w policji, nieporadność bohatera, jego kłopoty osobiste, ucieczka w alkohol – prawdziwe problemy, prawdziwych ludzi. Historia kryminalna z początku banalna, im dalej dogrzebujemy się w przyczyny, w przeszłość, tym bardziej mroczne oblicze odkrywa. Przyzwoite europejskie kino, warte obejrzenia.
Źródło grafiki: filmus.pl
Necessary cookies are absolutely essential for the website to function properly. This category only includes cookies that ensures basic functionalities and security features of the website. These cookies do not store any personal information.
Any cookies that may not be particularly necessary for the website to function and is used specifically to collect user personal data via analytics, ads, other embedded contents are termed as non-necessary cookies. It is mandatory to procure user consent prior to running these cookies on your website.
Departament Q to trochę takie nasze Archiwum X, czyli archiwum niewyjaśnionych spraw sprzed kilku, a nawet kilkudziesięciu lat. A sam film w klimacie Wallandera.