




Miał pieniądze, niezbyt dużo obowiązków oraz fantazję. Wokół niego kręciły się piękne kobiety, gustował też w złotych monetach. Taki był król Egiptu Faruk.
Jest 18 marca 1990 roku, muzeum Isabelli Stewart Gardner w Bostonie. Tuż po północy rozegra się najbardziej bezczelny napad w dziejach runku sztuki.
Rzadko się zdarza, żeby przedmiotu kolekcjonerskiego nie można było sprzedać. Nie chodzi o cenę, lecz o to, że nie ma odważnego, żeby przejąć na barki ciężar historii owego skarbu.
Za czasów PRL-u ludzie przepuścili fortuny na znaczki, które potem okazały się tyleż warte co papier. Teraz sytuacja radykalnie się zmienia.
Obiegowa legenda kpi z Amerykanów, którzy wyłożyli miliony dolarów na opracowanie długopisu zdolnego pisać w nieważkości, podczas gdy Rosjanie po prostu zabrali ołówek.
Czego dzieciaki bardziej pożądały: gumy balonowej czy dołączonej do niej historyjki? Ten genialny produkt zaspakajał jednocześnie potrzeby smakowe, artystyczne oraz kolekcjonerskie.
Banknoty mają krótszy okres życia od monet. Problem w tym, że zrobione są z papieru, a nie metalu. A gdyby zacząć produkować banknoty z tworzyw sztucznych? To już się dzieje.
Dnia 5 kwietnia 1933 r. prezydent USA Franklin Delano Roosevelt podpisał rozporządzenie wykonawcze 6102. Była to największa legalna grabież prywatnego majątku w dziejach świata.
Nieznana historia naszej błękitnej planety spisana została za pomocą dziwnych symboli na ścianach jaskini pod pałacem Potala i przechowywana w sekretnych miejscach w całym Tybecie. Historia ta znana była jedynie elitarnemu kręgowi lamów, którzy przekazywali ją innym w czasie sekretnych stadiów inicjacji.