





O trwających pół wieku nadwiślańskich zmaganiach z informatyką opowiada unikalna książka Barłomieja Kluski. To historia tyleż heroiczna co tragiczna.
Handel izotopami i bronią za dawnych czasów można było uskuteczniać w Gwiezdnym kupcu. Na komputerach pierwszą grą ekonomiczną z prawdziwego zdarzenia było M.U.L.E.
Jedna z przeszkód dalszego rozwoju superkomputerów, a w tym być może sztucznej inteligencji, jest prozaiczna – za bardzo się grzeją.
Microsoft definitywnie zakończył wsparcie na Windows XP, a tym samym pewną epokę, być może licząc na to, że rzesza maruderów przesiądzie się wreszcie na nowsze wersje okienek.
Po tym jak Jack Tramiel odszedł z Commodore, firma zaczęła tracić na znaczeniu. Zmieniały się też czasy. Genialny C64 był już tylko reliktem minionej epoki.
W 1982 r. niewielka firma Amiga Corporation pod wodzą technologicznego guru, Jaya Minera pracowała w tajemnicy nad konsolą o kryptonimie Lorraine.
Aby w pełni poznać genezę narodzin przemysłu elektronicznej rozrywki, trzeba się przyjrzeć historii amerykańskiej firmy Motorola. Ów gigant działał w branży telekomunikacyjnej.
To co opisuję wydarzyło się w czasach, gdy Luke Skywalker pobił już swego ojca i rozmontował mu hełm, a na liście przebojów Trójki królowały A-ha wraz z Pet Shop Boys.
Latem 1984 r. komputerowi gracze zobaczyli arcydzieło. Animacja bohatera była jak w filmie animowanym, zaś zadanie do wykonania tak trudne, że bez komendy POKE prawie niewykonalne.
Ponad czterdzieści lat po tym jak wysłano pierwszego e-maila, trwają gorące dyskusje o granicach cenzury w Internecie. I o wyznawaniu grzechów za pomocą kabla telefonicznego.
Miliony osób grają w RPG typu „hack n’slash” z przepięknymi środowiskami. Nie ma czasu na subquesty, chcemy ekspresowo zwiedzić światy fantasy i splądrować najbogatsze skarbce!
Gdy Edward Snowden upublicznił tajne informacje rządu USA, jednym z zaskoczeń było: jak to, czyli jedynie Twitter nie jest inwigilowany!?
Większą niż Stu legendą jest Paul McCartney. Pod koniec lat 60-tych wybuchła plotka, że zginął on w wypadku samochodowym. I że Beatlesi, z jakiegoś niepojętego powodu, tego nie ujawnili i zastąpili go sobowtórem. Kanadyjskim policjantem. Plotka ta stała się strasznie popularnym mitem miejskim, a fani Beatlesów rzucili się robić prywatne dochodzenia w tej sprawie. Zaczęli szukać na okładkach płyt i w tekstach utworów znaków i sygnałów, które miałyby sugerować, że faktycznie jest z Paula trup.