



W 1986 roku brytyjski scenarzysta komiksowy Alan Moore przedłożył w wydawnictwie DC Comics projekt historii, która w nowatorski sposób ukazywała życie superbohaterów.
Gdy już naczytamy się o nastolatkach czytających i przebierających się za superbohaterów, sami możemy sięgnąć po opowieść o grupie najpotężniejszych spośród nich.
Skąd się brały wszędobylskie napisy, namalowane sprejem na murze, wydziergane nożem na ławkach, namazane flamastrem na drzwiach publicznych toalet?
Nie tylko samym Batmanem i Supermanem ludzie żyją. Magnaci rynku mediowego sięgają także po inne wzorce ziemskich superbohaterów i ekspediują je na rynek.
Wydaje się, że z superbohaterami jest tak jak z bajkami dla dzieci. Cały czas chodzi o to samo, ważne jest tylko to by wymienić okładki i dodać nowe ilustracje. Inaczej mówiąc, zrobić restart.
Nastały ciężkie czasy dla komiksowych uniwersów. Sprzedaż historii obrazkowych regularnie spada, co zmusza ich wydawców do odważnych ruchów.
Powstałe w latach trzydziestych wydawnictwa Marvel i DC Comics są królami na amerykańskim rynku komiksowym – tak jest od dekad i zapewne się nie zmieni.
W maju 1939 r. Batman zadebiutował na łamach „Detective Comics”. Sześć miesięcy później widzowie dowiedzieli się dlaczego milioner Bruce Wayne postanowił założyć maskę.
Właściciel praw do „Strażników”, wydawnictwo DC Comics chętnie sprzedawało prawa do ekranizacji komiksów Alana Moore’a, mimo że on sam nie chciał mieć z tymi filmami nic wspólnego.
Pete Parker, czyli Spider-Man jest młodszy od Clarka Kenta (Superman) oraz Bruce’a Wayne’a (Batman), i to zarówno stażem komiksowym, jak i wiekiem.
Nie kręci w 3D, woli celuloid od zapisu cyfrowego. Film o Batmanie widzi jako nową wersję „Opowieści o dwóch miastach” Karola Dickensa. Oto Christopher Nolan.
Sukces reanimowanego przez Nolana „Batmana” zapoczątkował modę na resetowanie filmowych serii. Kolejne lata będą należały do superbohaterów.
W Boliwii znajdują się najstarsze budowle megalityczne datowane na 17 tys. lat p.n.e., ale mogą liczyć nawet setki tysięcy lat (Poznański). Bloki granitu ważące setki ton przycięte są z wielką precyzją, z kątami prostymi zachodzącymi na siebie i szlifem na powierzchni jakby używano lasery. Posiadają idealnie proste krawędzie i równiuteńko rozmieszczone otwory. Budowle znajdują się nawet na wysokości 4 tys. m. n.p.m., gdzie już nie rosną drzewa, które mogłyby służyć do budowy ramp dla przesuwania tak wielkich i ciężkich bloków. W murach świątyni Tiahuanaco znajdują się rzeźbione głowy przedstawiające nie tylko mieszkańców Ameryki Pd., lecz WSZYSTKIE rasy ludzkie naszej planety, a stela pośrodku dziedzińca – Wirakoczę wyglądem wyraźnie odbiegającego od rasy indiańskiej (posiada wąsy, brodę, których Indianom brak) i raczej przedstawia Sumera z dorzecza Eufratu i Tygrysa.