



Namierzenie potencjalnych terrorystów na stadionie, gdzie w krótkim czasie wchodzi wiele tysięcy osób lub na lotnisku, gdzie dziennie przewija się ich jeszcze więcej, nie jest łatwe.
Jest listopad 1971 roku. Steven Spielberg wpuścił właśnie do kin swój debiutancki pełnometrażowy film zatytułowany „Pojedynek na szosie”.
Bezpośrednio obserwują ją jedynie biorący w niej udział. Pozostali patrzą na nią lub symulują za pośrednictwem mediów, znajdując się w bezpiecznym oddaleniu.
Dokonał czegoś – co jak uczą nas filmy hollywoodzkie – jest niemożliwe. Sterroryzował załogę samolotu, wymusił okup, oszukał FBI, po czym wraz z pieniędzmi rozpłynął się w zamieci.
Mocarstwa od zawsze korzystały z jednostek specjalnych. W Anglii mokrą robotę wykonuje w ramach wywiadu MI6 tajna Sekcja 20, przynajmniej tak to pokazuje serial „Odwet”.
W Boliwii znajdują się najstarsze budowle megalityczne datowane na 17 tys. lat p.n.e., ale mogą liczyć nawet setki tysięcy lat (Poznański). Bloki granitu ważące setki ton przycięte są z wielką precyzją, z kątami prostymi zachodzącymi na siebie i szlifem na powierzchni jakby używano lasery. Posiadają idealnie proste krawędzie i równiuteńko rozmieszczone otwory. Budowle znajdują się nawet na wysokości 4 tys. m. n.p.m., gdzie już nie rosną drzewa, które mogłyby służyć do budowy ramp dla przesuwania tak wielkich i ciężkich bloków. W murach świątyni Tiahuanaco znajdują się rzeźbione głowy przedstawiające nie tylko mieszkańców Ameryki Pd., lecz WSZYSTKIE rasy ludzkie naszej planety, a stela pośrodku dziedzińca – Wirakoczę wyglądem wyraźnie odbiegającego od rasy indiańskiej (posiada wąsy, brodę, których Indianom brak) i raczej przedstawia Sumera z dorzecza Eufratu i Tygrysa.