


Policjanci z Miami muszą przez ten weekend uważać na poruszających się ulicami cybernetycznych obywateli. Pod miastem zorganizowano nietypowy zlot.
Organizatorem przedsięwzięcia jest DARPA (Defense Advanced Research Projects Agency), nazywane czasem potocznie szalonym ramieniem Pentagonu. Jest to agencja rządowa zajmująca się wdrażaniem nowych technologii w służbie obrony USA. Dla przykładu, w 1967 r. zaczęła wdrażać pomysł ogólnokrajowej sieci komputerowej, dzięki której można by przekazywać informacje w sytuacji ogólnoświatowego konfliktu militarnego. Nazwano ją ARPANET. Z czasem z tego zalążka wykształcił się Internet. Tym razem DARPA ogniskuje swe zainteresowanie na kolejnej technologii jutra, na cybernetycznych żołnierzach. Mówiąc inaczej, na zapomnianych obecnie robotach. Kilkadziesiąt lat temu wydawały się super nowinką, a obecnie są praktycznie niewykorzystywane.
Pod Miami zebrało się 17 zespołów z całego świata, które biorą udział w zawodach robotów. Chcą zaprezentować swe wynalazki i przekonywać publiczność oraz dziennikarzy, że dzieła z metalu, kabli, silikonu i układów scalonych zostały stworzone w jakimś praktycznym celu. Dla przykładu, prezentowany jest robot mogący być wykorzystywany podczas skażeń radioaktywnych. W odniesieniu do przypadku Fukushimy autorzy projektu argumentują, że wykorzystanie takiego robota mogło uchronić Japonię przed skażeniem. Gdyby w odpowiednim momencie wysłać robota w skażony teren, do którego nie był w stanie podejść żaden człowiek, by otworzył zbiorniki z wodorem, do eksplozji reaktorów by nie doszło – tak przynajmniej twierdzą autorzy robota.
Konkurs jest nazywany oficjalnie DARPA’s Robotic Challenge, w skrócie DRC. W programie są zawody sprinterskie (na zdjęciu), podciąganie się na linie, spacer po nierównym terenie oraz najtrudniejsza ze sztuk – jazda samochodem. Medali nie przewidziano, ale najlepsi w danej kategorii mogą liczyć na zainteresowanie, a może nawet i finansowanie przez DARPA, w imię bezpieczeństwa każdego amerykańskiego obywatela.
Źródło grafiki: DRC
W Boliwii znajdują się najstarsze budowle megalityczne datowane na 17 tys. lat p.n.e., ale mogą liczyć nawet setki tysięcy lat (Poznański). Bloki granitu ważące setki ton przycięte są z wielką precyzją, z kątami prostymi zachodzącymi na siebie i szlifem na powierzchni jakby używano lasery. Posiadają idealnie proste krawędzie i równiuteńko rozmieszczone otwory. Budowle znajdują się nawet na wysokości 4 tys. m. n.p.m., gdzie już nie rosną drzewa, które mogłyby służyć do budowy ramp dla przesuwania tak wielkich i ciężkich bloków. W murach świątyni Tiahuanaco znajdują się rzeźbione głowy przedstawiające nie tylko mieszkańców Ameryki Pd., lecz WSZYSTKIE rasy ludzkie naszej planety, a stela pośrodku dziedzińca – Wirakoczę wyglądem wyraźnie odbiegającego od rasy indiańskiej (posiada wąsy, brodę, których Indianom brak) i raczej przedstawia Sumera z dorzecza Eufratu i Tygrysa.
Jest już konkretny filmik z tego eventu: http://www.youtube.com/watch?v=diaZFIUBMBQ