




Przez medialne nagłówki przeleciała kolejna sensacyjna wiadomość: być może sfotografowano kosmitę na Księżycu! Niestety, tym razem sprawa wydaje się jawną pomyłką.
Zamieszanie zaczęło się po tym gdy w połowie lipca użytkownik „wowforreal” zamieścił na YouTube filmik zatytułowany „Odd figure to the Moon?”, na którym widać tajemniczy kształt na powierzchni Księżyca. Przypomina on stojącą humanoidalną postać, która rzuca cień na powierzchnię. Podano dokładne współrzędne owej anomalii i szybko okazało się, że owe zdjęcia nie zostały sfabrykowane. W ciągu miesiąca filmik obejrzało ponad 5 mln użytkowników. Szum zrobił się na tyle głośny, że sprawę zmuszona była oficjalnie skomentować NASA.
Zacznijmy od tego, że wspomniany użytkownik, a przed nim jeszcze inni, którzy de facto rozpoznali sprawę, korzystali ze strony Google Moon. Jest to dostępna online mapa Księżyca oparta na zdjęciach wykonanych przez załogowe misje Apollo 15 i 17, działające w obrębie ziemskiego satelity w latach 1971-72. Mapa powstała więc na bazie analogowych negatywów.
Takie też jest wytłumaczenie NASA: widoczny kształt jest wynikiem zabrudzenia lub rysy na negatywie. Taki punkt widzenia podziela również kilku niezależnych badaczy. Skala owej anomalii wyklucza, by mógłby to być pojedynczy człowiek lub nawet kosmita. Musiałby on mieć wiele metrów wysokości. Zatwardziali zwolennicy globalnego spisku przedstawili wyjaśnienie, że to nie jest żywa istota, lecz wielki posąg, podobny do historycznego Kolosa z Rodos. W jakim celu obca cywilizacja miałaby stawiać taki monument na jałowej ziemi, przy śladowej grawitacji? Mogły tam oczywiście istnieć kiedyś osiedla obcych, tylko w takim razie skoro one zniknęły bez śladu, to jakim cudem akurat kolos miałby się ostać? Ten ziemski rozpadł się nadzwyczaj szybko. Nawet przy dużych pokładach dobrej woli, trudno to sobie uzmysłowić.
Sprawę kierujemy do tego samego segregatora, w którym spoczywają pliki dotyczące „marsjańskiej twarzy”. Czekamy jednocześnie na bardziej zaskakujące doniesienia dotyczące Księżyca.
Źródło grafiki: YouTube
W Boliwii znajdują się najstarsze budowle megalityczne datowane na 17 tys. lat p.n.e., ale mogą liczyć nawet setki tysięcy lat (Poznański). Bloki granitu ważące setki ton przycięte są z wielką precyzją, z kątami prostymi zachodzącymi na siebie i szlifem na powierzchni jakby używano lasery. Posiadają idealnie proste krawędzie i równiuteńko rozmieszczone otwory. Budowle znajdują się nawet na wysokości 4 tys. m. n.p.m., gdzie już nie rosną drzewa, które mogłyby służyć do budowy ramp dla przesuwania tak wielkich i ciężkich bloków. W murach świątyni Tiahuanaco znajdują się rzeźbione głowy przedstawiające nie tylko mieszkańców Ameryki Pd., lecz WSZYSTKIE rasy ludzkie naszej planety, a stela pośrodku dziedzińca – Wirakoczę wyglądem wyraźnie odbiegającego od rasy indiańskiej (posiada wąsy, brodę, których Indianom brak) i raczej przedstawia Sumera z dorzecza Eufratu i Tygrysa.
Tam jeszcze znaleźli piramidę obcych. Normalnie twarz marsjańska powraca po 40 latach.
Na zdjęciu ten „człowiek” jest długi na 150 metrów, a cień pada w przeciwną stronę.