


Nadchodzi taki moment w życiu, kiedy człowiek ma ochotę kupić sobie coś fajnego. Modne w pewnych kręgach jest posiadanie jachtu pełnomorskiego.
Najbogatszy Polak, Jan Kulczyk obstalował w niemieckiej stoczni Lurssen luksusowy jacht motorowy. Phoenix^2 , często mylnie określany w mediach jako Phoenix2. Według zamierzeń stoczni nie jest on prostym rozwinięciem poprzedniego modelu, Phoenix, którego Kulczyk również był właścicielem. Nowa nazwa ma symbolizować skok do kwadratu, zarówno pod względem wielkości, komfortu jak i zastosowanych rozwiązań. Oczywiście, dotyczy to także ceny.
Jacht ma 90 metrów długości, jego dziób zdobi rzeźba głowy feniksa autorstwa Adama Myjaka. Na sześciu pokładach udało się upakować wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy – lądowisko dla helikopterów, basen z jacuzzi, salę kinową, kajuty dla gości, kolekcję dzieł sztuki, kilka salonów w tym jeden z fortepianem.
Phoenix^2 potrafi rozwinąć prędkość 18 węzłów, natomiast jego dwa potężne silniki pochłaniają w sumie 430 litów ropy na godzinę. Zbiorniki paliwa pomieszczą 205,000 litrów, tak więc jedno pełne tankowanie kosztujące około milion złotych starczy na 6400 mil morskich.
To naturalne, że gdy mamy już pływający hotel klasy S, to musi o niego i o nas, dbać odpowiednia obsługa. Phoenix^2 obsługuje dedykowana załoga trzydziestu osób, w tym kapitan i oficerowie, bosman, inżynierowie pokładowi, mistrzowie kuchni, stewardessy, masażystka, osoby odpowiedzialne za pranie oraz ochrona.
Jeśli ktoś chciałby się poczuć się jak najbogatszy Polak, to na zakup jachtu trzeba wyłożyć 120 milionów dolarów, a potem przynajmniej milionik miesięcznie na utrzymanie. A jeśli chce się trochę przyoszczędzić, to można jednostkę wynająć. Mówi się, że tygodniowy czarter jest możliwy już za 800 tysięcy dolarów.
Więcej informacji na stronie jachtu
Źródło grafiki: tech.com
W Boliwii znajdują się najstarsze budowle megalityczne datowane na 17 tys. lat p.n.e., ale mogą liczyć nawet setki tysięcy lat (Poznański). Bloki granitu ważące setki ton przycięte są z wielką precyzją, z kątami prostymi zachodzącymi na siebie i szlifem na powierzchni jakby używano lasery. Posiadają idealnie proste krawędzie i równiuteńko rozmieszczone otwory. Budowle znajdują się nawet na wysokości 4 tys. m. n.p.m., gdzie już nie rosną drzewa, które mogłyby służyć do budowy ramp dla przesuwania tak wielkich i ciężkich bloków. W murach świątyni Tiahuanaco znajdują się rzeźbione głowy przedstawiające nie tylko mieszkańców Ameryki Pd., lecz WSZYSTKIE rasy ludzkie naszej planety, a stela pośrodku dziedzińca – Wirakoczę wyglądem wyraźnie odbiegającego od rasy indiańskiej (posiada wąsy, brodę, których Indianom brak) i raczej przedstawia Sumera z dorzecza Eufratu i Tygrysa.
Ciekawe czy jest to bardziej wypasiona maszyna od tego co posiada Abramowicz? 🙂