


Fragment Warszawy z roku 1939, tuż przed wybuchem wojny, został pieczołowicie odtworzony w postaci makiety obejmującej obszar od Ogrodu Saskiego do Dworca Wiedeńskiego.
Zaskakujące jest miejsce w którym znajduje się ten ciekawy projekt. Nie jest to Dom Spotkań z Historią, ani Muzeum Warszawy, ani Muzeum Powstania Warszawskiego. Eksponat można obejrzeć w Teatrze Kamienica przy alei Solidarności 93 w salce obok Sceny Oficyna na godzinę przed każdym spektaklem, a także w czasie przerw. Pomysłodawcą przedsięwzięcia jest dyrektor teatru, Emilian Kamiński, który chciał przedstawić dawną Warszawę w całym jej blasku, zanim została doszczętnie zniszczona przez niemieckiego okupanta, a potem odbudowana nie zawsze w pierwotnym stylu.
Makieta robi duże wrażenie, choć żeby odkryć wszystkie jej niuanse najlepiej obejrzeć ją kilkukrotnie. Wykonano ją na podstawie starych zdjęć lotniczych, map, pocztówek oraz fotografii. Wszystkie budynki są wyrzeźbione w gipsie i ręcznie malowane przez dwójkę artystów, Bognę Romańską oraz Michała Mroczka. Całość zajmuje powierzchnię nieco ponad 20m2. Znajdziemy w niej nieistniejący już Dworzec Wiedeński, na tym miejscu obecnie jest stacja metra, Centrum. Obok jest cały kwartał kamienic wyburzonych w celu zrobienia miejsca pod budowę Pałacu Kultury i Nauki im. Józefa Stalina. Nieopodal widać charakterystyczne znajome budynki, Pasta przy Zielnej, Dom Pod Orłami przy Jasnej, wieżowiec Prudential przy placu Napoleona, gmach Filharmonii przy Moniuszki w pierwotnej, eklektycznej szacie, zamienionej później na socrealistyczną i wiele innych. Całość zamyka Ogród Saski, z większym niż współcześnie parkiem, z nieistniejącymi dzisiaj teatrem letnim, namiotem cyrkowym oraz oczywiście Pałacem Saskim z imponującą kolumnadą.
Podstawa na której stoi makieta jest dostępna dla zwiedzających z trzech boków, więc można ją oglądać z różnych punktów widzenia. Przedstawia miasto w czasach rozkwitu u schyłku dwudziestolecia międzywojennego, oglądanie makiety napawa optymizmem i nostalgią za tym co przeminęło bezpowrotnie. Pięć lat później było tu już tylko morze ruin, które można obejrzeć na zdjęciach w trzech wspomnianych na początku miejscach.
Źródło grafiki: (C) Jacek Marczewski
W Boliwii znajdują się najstarsze budowle megalityczne datowane na 17 tys. lat p.n.e., ale mogą liczyć nawet setki tysięcy lat (Poznański). Bloki granitu ważące setki ton przycięte są z wielką precyzją, z kątami prostymi zachodzącymi na siebie i szlifem na powierzchni jakby używano lasery. Posiadają idealnie proste krawędzie i równiuteńko rozmieszczone otwory. Budowle znajdują się nawet na wysokości 4 tys. m. n.p.m., gdzie już nie rosną drzewa, które mogłyby służyć do budowy ramp dla przesuwania tak wielkich i ciężkich bloków. W murach świątyni Tiahuanaco znajdują się rzeźbione głowy przedstawiające nie tylko mieszkańców Ameryki Pd., lecz WSZYSTKIE rasy ludzkie naszej planety, a stela pośrodku dziedzińca – Wirakoczę wyglądem wyraźnie odbiegającego od rasy indiańskiej (posiada wąsy, brodę, których Indianom brak) i raczej przedstawia Sumera z dorzecza Eufratu i Tygrysa.