


Jeżdżenie rowerem, szczególnie wieczorem, może stać się bezpieczniejsze dzięki nowemu sposobowi sygnalizacji zmiany kierunku ruchu.
Rowery w przeciwieństwie do samochodów nie mają z reguły zamontowanych na stałe systemów sygnalizacji świetlnej do zmiany kierunku. A nawet jeśli jest, to pod siodełkiem nie jest zbyt dobrze widoczna. Rozwiązaniem jest umieszczenie sygnalizacji świetlnej w rękawiczkach rowerowych. Na taki właśnie pomysł wpadł Zach Vorhies, założyciel firmy Zackees. Rzucił pracę programisty w Google i po udanej kampanii na Kickstarterze rozpoczął seryjną produkcję swojego produktu.
Rękawiczki mają wbudowane na wierzchniej strony dłoni diody LED, ułożone w formie strzałki. Na lewej rękawiczce wskazuje w lewo, na prawej w prawo. Kiedy zbliżamy się do zakrętu, sygnalizujemy manewr tradycyjnie ręką, a dotykając kciukiem palca wskazującego uruchamiamy światełka. W rękawiczce z boku kciuk oraz z boku dłoni są metalowe styki, które zamykają obwód. Sama czynność jest łatwa i jej efekt wyczuwalny przez noszącego. Światło jest widoczne zarówno w wieczornym jak i dziennym oświetleniu.
Elektronika w każdej rękawiczce zasilana jest małą, płaską, okrągłą baterią, taką jak w pilotach do telewizorów albo elektronicznych wagach. Według producenta starcza na dwa miesiące typowego użycia. Aby przedłużyć żywotność, rękawiczki same wprowadzają się w tryb uśpienia, po dłuższej bezczynności. Rękawiczki są wodoodporne, tak więc można z nich korzystać w czasie deszczu. O ile wcześniej wyjmiemy z nich baterie można je także normalnie prać w pralce. Zackees wytwarza rękawiczki z tworzywa sztucznego oraz skóry, wyglądają estetycznie i solidnie. Zamiar skrętu można sygnalizować również do przodu, np. pieszym, nie zdejmując rąk z kierownicy. Cena kompletu to 99 dolarów.
Źródło grafiki: thegadgetflow.com
W Boliwii znajdują się najstarsze budowle megalityczne datowane na 17 tys. lat p.n.e., ale mogą liczyć nawet setki tysięcy lat (Poznański). Bloki granitu ważące setki ton przycięte są z wielką precyzją, z kątami prostymi zachodzącymi na siebie i szlifem na powierzchni jakby używano lasery. Posiadają idealnie proste krawędzie i równiuteńko rozmieszczone otwory. Budowle znajdują się nawet na wysokości 4 tys. m. n.p.m., gdzie już nie rosną drzewa, które mogłyby służyć do budowy ramp dla przesuwania tak wielkich i ciężkich bloków. W murach świątyni Tiahuanaco znajdują się rzeźbione głowy przedstawiające nie tylko mieszkańców Ameryki Pd., lecz WSZYSTKIE rasy ludzkie naszej planety, a stela pośrodku dziedzińca – Wirakoczę wyglądem wyraźnie odbiegającego od rasy indiańskiej (posiada wąsy, brodę, których Indianom brak) i raczej przedstawia Sumera z dorzecza Eufratu i Tygrysa.