





W szkole był najlepszym przyjacielem Johna Lennona. Uchodził za prawdziwego artystę, któremu obojętna jest sława. Być może trochę się dziś idealizuje Stewarta Sutcliffe’a.
Z Lennonem Stu poznał się na Liverpool Art College. Lennon był przeciętnym studentem, zaś on jednym z najzdolniejszych. Obaj wynajmują wspólne mieszkanie, a gdy Stu kupuje gitarę basową, wraz z Paulem McCartneyem cała trójka zaczyna działać w grupie The Quarry Men. Wkrótce zmienią szyld.
Uważa się, że to Stu wraz z Lennonem wymyślili pisaną z błędem nazwę legendarnego zespołu. Nie „beetles”, czyli żuki, lecz „rzuki”, jeśli można uciec się do wolnego tłumaczenia. Gdy Beatlesi znaleźli się na początku swej drogi, Sutcliffe poznał w Hamburgu fotografkę Astrid Kircherr. To dzięki niej Beatlesi wpadną na pomysł charakterystycznych fryzur. Od tego momentu chłopcy z Liverpoolu pędzą do sławy niczym ekspres, ale dla tych którzy się wahają nie ma miejsce w tym pociągu, lecz jedynie w albumach z pożółkłymi fotografiami.
Historia Sutcliffe’a wzrusza tak bardzo dlatego, że jest on przedstawiony jako artysta większy o klasę od zapatrzonego w niego Lennona i wyjątkowo miałkiego McCartneya. Żyje jak chce, robi co chce. Maluje, gdy ma ochotę. Gdy mu się nie chce iść na koncert, zostaje w łóżku. Przyjaciół poróżni dziewczyna, podobnie jak później Lennona z McCartneyem Yoko Ono. Stojąc przed wyborem – normalne, nieszumne życie a zwariowana sława, człowiek często z przekory potrafi się zdecydować na to pierwsze. Sutcliffe wybrał to świadomie, nikt go nie wyrzucił z zespołu, co więcej, nie pokłócił się z Lennonem. To było latem 1961 r. A już kilka miesięcy później Stewart Sutcliffe nie żył. Doznał wylewu krwi do mózgu.
Astrid Kircherr żyje do dzisiaj. Była dziewczyną, w której kochali się Lennon i Sutcliffe i która wybrała tego drugiego. Miała niemieckiego chłopaka Klausa, od którego nie potrafiła się uwolnić. Kochała rzekomo tylko Sutcliffe’a, ale wspomina, że nie miało to podtekstu seksualnego, tylko zmysłowy, nadnaturalny. Żeby było ciekawiej, ów Klaus grał później na gitarze u Lennona na płycie Imagine!
Historia „piątego Beatlesa” jest żywa do dzisiaj. Prezentowane zdjęcie pochodzi ze sztuki wystawianej w Toronto na deskach Royal Alexandra Theatre. Widzimy na nim jak młody John Lennon uczy grać na gitarze Sutcliffe’a. Wówczas byli jak bracia.
Źródło grafiki: pixabay.com
Tagi: muzykasztukazapomniane
W Boliwii znajdują się najstarsze budowle megalityczne datowane na 17 tys. lat p.n.e., ale mogą liczyć nawet setki tysięcy lat (Poznański). Bloki granitu ważące setki ton przycięte są z wielką precyzją, z kątami prostymi zachodzącymi na siebie i szlifem na powierzchni jakby używano lasery. Posiadają idealnie proste krawędzie i równiuteńko rozmieszczone otwory. Budowle znajdują się nawet na wysokości 4 tys. m. n.p.m., gdzie już nie rosną drzewa, które mogłyby służyć do budowy ramp dla przesuwania tak wielkich i ciężkich bloków. W murach świątyni Tiahuanaco znajdują się rzeźbione głowy przedstawiające nie tylko mieszkańców Ameryki Pd., lecz WSZYSTKIE rasy ludzkie naszej planety, a stela pośrodku dziedzińca – Wirakoczę wyglądem wyraźnie odbiegającego od rasy indiańskiej (posiada wąsy, brodę, których Indianom brak) i raczej przedstawia Sumera z dorzecza Eufratu i Tygrysa.
W Szkole Artystycznej Stu był nieomal postacią kultową. Blada udręczona twarz, okulary, podobieństwo do Jamesa Deana (Cybulskiego) no i popularność ze względu na swój talent. Arthur Ballard, mający ze Stu częste seminaria (polegające na tym, że siedział w pracowni Stu, pił whiskey i podziwiał jak chłopak pracuje) wspominał: „Stu był rewolucjonistą, wszystko co robił budziło zachwyt”. Od samego początku prócz standardowych prac na zaliczenie wykonywał w notesach mnóstwo szkiców, które dowodziły ogromnej biegłości w naśladowaniu najróżniejszych stylów, od Matisse’a po Michała Anioła.
Większą niż Stu legendą jest Paul McCartney. Pod koniec lat 60-tych wybuchła plotka, że zginął on w wypadku samochodowym. I że Beatlesi, z jakiegoś niepojętego powodu, tego nie ujawnili i zastąpili go sobowtórem. Kanadyjskim policjantem. Plotka ta stała się strasznie popularnym mitem miejskim, a fani Beatlesów rzucili się robić prywatne dochodzenia w tej sprawie. Zaczęli szukać na okładkach płyt i w tekstach utworów znaków i sygnałów, które miałyby sugerować, że faktycznie jest z Paula trup.
Piątych Beatlesów było trochę sporo, głównie dlatego że wielu próbowało SIĘ pod legendę podłączyć lub wielu było UZNAWANYCH ZA owego Beatlesa. Prawda jest niestety smutna, historię piszą zwycięzcy. Beatlesami byli ci, którzy należeli do zespołu The Beatles, period. Beatlesem jest więc przyzwoity perkusista Ringo Starr, natomiast Beatlesem nie jest wybitny kompozytor Elton John.
Wot i filozofia.