





Mr Lennon to jedna z najbardziej pamiętnych polskich piosenek lat 80. Wykonujący ją zespół Universe zabłysł na polskiej scenie, by blednąć przez kolejne ćwierćwiecze.
Oryginalna wersja, pochodząca z 1983 r. zawierała genialną końcówkę, w której Mirosław Breguła niegramatycznie, ale niebywale szczerze śpiewał, że “świat tak okrutny jest, zabija, bezlitośnie szerzy śmierrrć”, a kończył wstrząsającym “kto wie czy warto dalej żyć”. Ta ostatnia linijka, zaśpiewana z przejmującym smutkiem, ma w sobie tę samą moc, co końcówka “Amsterdamu” Jacquesa Brela. Piękne jest w niej to, że od głównego tematu dochodzimy do niezwiązanego z nim finału. W “Mr Lennonie” chodziło o nieszczęśliwego człowieka, który zastanawia się, co dalej z jego życiem, a “Amsterdam” jest o tym samym człowieku, siedzącym i płaczącym w porcie – o czym dowiadywaliśmy się dopiero z ostatniego wersu. Po latach Universe nagrał nowy teledysk do “Mra Lennona”, ewidentnie obliczony na schwycenie masowego widza. Najpiękniejszy fragment został zmieniony na “wolność tak jak wtedy znaczy krew”. Oto w jaki sposób można odebrać piosence moc.
W 2007 r. zmarł w Chorzowie Mirosław Braguła. Miał ledwo 43 lata. Brukowce napisały w typowym dla siebie napadzie liryzmu „Mirek, wzywa cię świat”, a tymczasem gorzka prawda była taka, że przez ćwierć wieku świat już nie wzywał Universe, jednej z najbardziej pamiętnych grup-meteorów w historii polskiej muzyki rozrywkowej. O zespole przypomniano sobie dopiero rok po śmierci Breguły, dedykując mu gwiazdę na opolskim rynku (na zdjęciu).
Występ Universe na festiwalu w Opolu 1983
Źródło grafiki: universe.pl
Zajrzyj do Sakkary w Egipcie. Jest tam kompleks świątynny mający około dwadzieścia sześć sarkofagów, które są precyzyjnie wykonane z marmuru. Być może nic w tym nadzwyczajnego ale problem rodzi się wtedy gdy zaczniemy myśleć po co i dlaczego ktoś miał by je tam umieszczać zwłaszcza gdy obecnie wszystkie są puste. Ich wielkość z góry mówi o tym, że nie były one przeznaczone dla ludzi. Ich długość jest ponad pięciometrowa a wysokość ponad trzy metrowa. Aby podnieść pokrywę jednego z nich, brak nam we współczesnych czasach narzędzi i technologii aby to uczynić. Ktoś jednak wszystkie je otworzył. Po co?
Właściwie trudno się dziwić takiemu końcowi. Breguła mówił w wywiadzie „Od półtora roku niczego nie napisałem. Od trzech lat nie pamiętam dnia, kiedy bym nie pił. Jestem na dnie”…. Sad, VERY SAD.
Przed śmiercią wokalista nie tylko pił na umór, to jeszcze stracił chęć do występowania razem ze swoim zespołem. Dlaczego? – „Mógłbym napisać jeszcze siedemdziesiąt wartościowych piosenek, a i tak ludzie będą zawsze śpiewali „W taką ciszę”, „Żółta żaba”, „Zagraj Lenona” i tak dalej. W jakim celu pisać następne rzeczy? Robię to 25 lat zawodowo. Może się odechcieć” – skarżył się.